..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Ogólne

   » Rozgrywka

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Chwycił nóż. Kiedy ofiara przesuwała się pod nim, najciszej jak potrafił wychylił się i rzucił w nią bronią. Nóż jednak, zamiast zabić przechodzącego, brzdęknął głucho o ścianę. Przeklinając w myślach, Redgard wziął miecz i skoczył z dachu, zagradzając drogę uciekającemu. Nim ten zdążył zawrócić, Kamiden wbił ostrze głęboko w jego ciało. Wyrwał je, pozwalając umierającemu osunąć się na ziemię. Wyczyścił broń o jego ubranie i odszedł spokojnym krokiem. Dopiero kiedy dotarł do bramy, gdzie czekała na niego Inaw, usłyszał głos strażnika, ogłaszającego alarm. Uśmiechnął się.

-Jak dobrze w końcu usiąść po tak długim marszu - westchnął Kamiden, padając na ziemię. - Nie musiałaś nas tak przeganiać po tych górach. Nikt nas nie ścigał - powiedział oskarżycielsko.
-Nie musiałam - odpowiedziała kobieta obojętnie, układając się do snu. - Lepiej się połóż. Jutro ruszamy dalej.
Kamiden, mimo zmęczenia, nie mógł pójść za przykładem Inaw i zasnąć. Wstał cicho i oddalił się od obozowiska. Po paruset krokach poczuł w powietrzu zapach pieczonego mięsa. Poruszając się w kierunku jego źródła, zauważył na niebie jaśniejszą smugę dymu. Zwolnił i zaczął poruszać się ostrożniej, kryjąc się między drzewami, porastającymi pobocze drogi. Teraz mógł słyszeć głosy ludzi, siedzących przy ognisku. Jedynym, co oddzielało go od nich, był niewysoki pagórek. Kiedy znalazł się na jego szczycie, położył się i wychylił ostrożnie głowę, aby móc dojrzeć nieznajomych.
Były to dwie pary, siedzące naprzeciwko siebie. Wszyscy byli ubrani z prostą elegancją. Jeden z mężczyzn wstał, aby dorzucić trochę drewna do ogniska. Kiedy jego twarz oświetliły płomienie, Redgard zamarł. Już chciał wstać, podbiec do obozowiska, kiedy ciężka ręka opadła mu na ramię.
- Jeżeli teraz podejdziesz, twój brat zginie - wyszeptała Inaw do jego ucha.
Powoli, bezgłośnie odciągnęła go wystarczająco daleko, aby mogli rozmawiać. Odezwała się pierwsza, łamiąc swój zwyczaj nie wyjaśniania niczego.
- Nam jest kimś podobnym do tego mężczyzny, którego poznałeś wcześniej. Gdybyś tam podszedł...
- Ale był tak blisko, w końcu mógłbym z nim porozmawiać - przerwał jej Kamiden.
- Twoje pojawienie się, naraziło by go na utratę życia - dokończyła kobieta zimnym głosem. - Musisz nauczyć się ostrożności i rozsądku.
Redgard po raz kolejny poczuł ogromną nienawiść do Inaw. Tym razem jednak, opanował się wiedząc, że ma rację. Usiadł ciężko na ziemi z kolanami podciągniętymi pod brodę. Nie ruszył się jeszcze długo po tym, jak kobieta odeszła znikając między skałami.
Dołączył do niej dopiero o wschodzie słońca. Zachowywała się odrobinę inaczej niż zwykle. Jej ruchy pozbawione były zimnej perfekcji. Kiedy składała koc, Kamidenowi wydawało się, że jej ręce drżą lekko. Starając się zachowywać, jakby niczego nie zauważył, Redgard pomógł jej zwinąć obóz. Chociaż nigdy za nią nie przepadał, czuł się dziwnie, widząc ją zaniepokojoną.

Gdy po ich obecności nie było najmniejszego śladu, Inaw bez słowa rozpoczęła marsz.
Na noc zatrzymali się w gospodzie, w pokoiku podobnym do tego z Ald’ruhn. Także tym razem do pomieszczenia wślizgnął się Redig.
- A, witam państwa - rzucił radośnie od wejścia.
- Witamy. Masz dla nas jakieś wieści? - powiedziała Inaw, siadając za stołem.
- A mam, mam. Ale myślę, że najbardziej ucieszy się z nich młody - mówiąc, kiwnął głową w stronę Kamidena. - List od braciszka.
Redgard podszedł do niego i szybkim ruchem wyrwał z jego ręki wiadomość.
- Patrzcie jaki stęskniony - zadrwił posłaniec. Cisza, która zapanowała w pokoju, sprawiła, że umilkł.
Razem z Inaw stał, obserwując zachłannie czytającego Kamidena.
- Brat skończył swoją ostatnią podróż. Następny tydzień spędzi w Vivek. Zaprasza mnie do siebie - streścił słowa listu, nie dając im wiary. Nieprawdopodobne wydawało mu się, aby Nam mógł przebył pieszo tak daleką drogę z obozu do wielkiego miasta, w ciągu zaledwie kilkunastu godzin. Nie chcąc zdradzić swoich myśli dodał głosem pełnym entuzjazmu: „Może moglibyśmy go odwiedzić? Przecież wiesz, jak bardzo mi na tym zależy.”
Inaw przez chwilę patrzyła na niego, jakby zastanawiała się nad propozycją.
- Właściwie, nie widzę żadnych przeszkód. Muszę tylko napisać do Taryma i powiadomić go o małej zmianie planów - mówiąc, wyciągnęła z torby papier i coś do pisania. Pochyliła się nad kartką i w ciągu następnych chwil kreśliła na niej skomplikowane znaki. Gdy skończyła uśmiechnęła się do zdziwionych jej zachowaniem mężczyzn.
- Kiedyś będę musiała nauczyć cię pisać kodem, Kamidenie. Bardzo przydatna umiejętność - rzuciła wesołym tonem, tak rzadko u niej spotykanym.
Redig, odebrawszy z jej rąk list, wyszedł.
- Powinniśmy już odpocząć. Długa droga przed nami - powiedziała kobieta, kładąc się do snu.
Kamiden nie odpowiedział. Leżał na swoim łóżku, z półprzymkniętymi oczami, starając się obserwować niepostrzeżenie towarzyszkę. Nie był jeszcze pewien, co się wydarzyło, ale wiedział, że musi być czujny.
Po upływie godziny Inaw cicho wstała. Zabrała swoją broń i ostrożnie wyszła z pokoju, pozostawiając uchylone drzwi. Redgard sięgnął powoli po sztylet. Kiedy poczuł w dłoni jego zimny ciężar, poczuł się znacznie pewniej.
Siedział w kącie pokoju, kiedy skrzypnęły otwierane drzwi. Za nimi stał wysoki Argonianin.
- Witam ponownie, Kamidenie - powiedział, lekko schylając głowę.
- Witaj, Szarogłowy - odpowiedział Redgard, wykonując gest przywitania.
- Czyżbyś jednak przystąpił do bractwa morderców? - w głosie mężczyzny, pojawiła się nutka drwiny.
- Dzięki tobie, jak mniemam - powiedział, wskazując ręką wolne krzesło. - Sprowadziłeś mnie w odpowiednie miejsce, gdzie stałem się łatwą zdobyczą. Naprawdę dobra robota.
- To nie moja zasługa. Urodziłeś się, by stać się jednym z nas - odparł Argonianin, siadając naprzeciwko Redgarda.
- Kto wam tak powiedział? Może mój brat? Spotkałeś go kiedykolwiek? - rzucił, znając odpowiedź.
- Nie, to nie było konieczne. - Uśmiechnął się, mówiąc - po paru dniach mieszkania obok, mogłem opisać jego wygląd oraz zwyczaje. Tylko tyle potrzebowałem.
- A teraz przyszedłeś zakończyć wszystko? - Kamiden raczej stwierdził niż zapytał.
- Zrobiłeś się ostatnio bardzo domyślny - powiedział Argonianin z nieskrywaną aprobatą. - Ale nadal są rzeczy, których zdajesz się nie pojmować. - Zniżył głos, jakby planował zdradzić wielką tajemnicę - Nie musisz tu ginąć. Wystarczy, że zostaniesz z nami.
- Zostać z wami? Mordercami, kłamcami? - wyrzucał z siebie słowa, wypełniając je pogardą.
- Nie słyszałem, żebyś narzekał. Podobało ci się - szeptał łagodnie Szarogłowy.
- A jeśli odejdę?
- Nie pozwolę ci. Będziesz musiał ze mną walczyć, a tego nie jesteś w stanie przezyć - przez chwilę wpatrywał się nieruchomo w twarz Kamidena. Wstał. Zbliżając się do drzwi, powiedział - Będę czekał na ciebie na zewnątrz, jeśli jednak nie chcesz użyć tego.
Wychodząc wbił nóż we framugę drzwi.

Argonianin stał oparty o mur, patrząc w stronę małej gospody. Czas mijał powoli. Ludzie zaczynali swoją codzienną pracę. Niektórzy z nich zwalniali, przechodząc obok nieznajomego. Szarogłowy nie zwracał na nich uwagi.
W gwarze poranka usłyszał skrzypniecie drzwi gospody. Uśmiechnął się.


Saraj.


strony: [1] [2] [3] [4]
komentarz[10] |

Komentarze do "Mroczne Bractwo, cz. 2"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda

aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta


   Top 10
   Kody do Morro...
   Zbroje
   Trenerzy
   Kody do Obliv...
   Zadania wątku...
   Niezbędnik ło...
   Deadryczne ru...
   Zadania w Gil...
   Zadania w Gil...
   Miasta

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.022841 sek. pg: