..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Ogólne

   » Rozgrywka

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Młodzieniec wstał, podszedł do jednej z niższych półek i wysypał na nią część zawartości sakiewki. Srebrny, lekko migoczący proszek pojawił się na niej. Odstawił sakiewkę, po czym ułożył proszek w miarę prostą kreskę. Przyłożył nozdrze i wciągnął przez nie cukier. Narkotyk począł rozprowadzać się po jego organizmie, lecz nie był on świadom, iż cukier zawiera coś jeszcze. Przymknął oczy, świat w jego głowie począł wirować, czuł, że rozpiera go energia. Uśmiechnął się znacząco lecz w tej samej chwili upadł na podłogę. Nie wiedział co się dzieje. Nie czuł uderzenia, nie czuł bólu. Jedynie sen...
Oczami wyobraźni widział wielki statek, który powoli wyłaniał się z mgły, zmierzając w jego kierunku. Nie wiedział, gdzie jest, ani co tu robi. Chciał się ruszyć lecz nie potrafił. Prócz mgły, nie dostrzegał niczego. Nie czuł wody, ni ziemi, jakby był uwieszony gdzieś pośród pustki. Spojrzał przed siebie, okręt był coraz bliżej, zaś on coraz uporczywiej chciał zmusić swe ciało do ruchu. Statek zderzył się z nim i rozpłynął wraz ze snem...

Poderwał się z łoża i otworzył oczy. Drewniane ściany, belki, beczki, wiele sienników oraz łańcuchów. Rozejrzał się baczniej po pomieszczeniu - kilka misek, brud oraz resztki żywności, porozrzucane po wszystkich kątach pokoju. Powoli wstał, nie pamiętał jak się tu znalazł, ani tym bardziej, nie wiedział, gdzie jest. Powoli podszedł do wyjścia i wyjrzał zza drzwi. Przez długi korytarz prowadziła ścieżka, po której obu stronach dostrzec można było liczne beczki oraz skrzynie. Szedł dalej. Wtem usłyszał czyjeś kroki. Dźwięk dochodził z naprzeciwka. Wskoczył między beczki i oczekiwał na przybycie nieznajomego. Minęła chwila, zaś kroki stawały się coraz głośniejsze. Po chwili zauważył wysokiego, ciemnoskórego mężczyznę, odzianego w ciemno-brązowe ubranie oraz stalowy napierśnik wraz z karwaszami i obuwiem. W jednej z dłoni trzymał podróżną latarnie, w drugiej zaś chitynową buławę. Szedł pewnie stawiając długie kroki, przez co zniknął z widoku młodzieńcowi. Ten odczekał jeszcze chwilę.
Cisza zdawała się przedłużać, miał wrażenie jakby chował się od wielu już godzin, lecz w rzeczywistości minęło zaledwie kilkanaście sekund. Usłyszał zgrzyt, ktoś był obok. Odwrócił się, poczuł przeraźliwy ból w plecach, po czym padł na ziemię. Był przytomny, aż nagle poczuł przeraźliwy ból na potylicy. Zemdlał.
Gdy następnego dnia zdołał się przebudzić, ujrzał wokół nagie skalne ściany. Chłód oraz wilgoć, panujące w grocie, spowodowały, iż po jego ciele przeszedł dreszcz. Po chwili zaczął lekko dygotać.
Znajdował się w niedużym, skalnym pomieszczeniu, obok niego, było wielu takich jak on. Wszyscy zdawali się być skołowani, przerażająco zmęczeni oraz wystraszeni. Tak samo wszyscy posiadali na przedramieniu nieduże karwasze, wykute z surowego żelaza, zaś na nich widniały zamazane symbole. Złodziej czuł, iż coś krępuje jego rękę, spojrzał na nią, na karwasz, który się na niej znajdował i powoli przeczytał: "Mordownia Grubego Hla - Oad." Zdał sobie wtedy sprawę, iż jest niewolnikiem. Lecz o tym jak i kiedy go pojmali, nie widział nic.
Z głębi groty dobiegał czyjś głos. Ktoś się zbliżał. Niewolnicy poczęli oddalać się od wejścia, do celi. Głos stawał się coraz głośniejszy, usłyszeć można było liczne kroki. Cienie, rzucane przez stalagmity, zaczęły się wydłużać. Byli już blisko.
- I jeżeli będą sprawiać wam jakikolwiek problem, to po prostu zlejcie im skóry - rzekł, wychodząc zza stalagmitu, wysoki, brodaty mężczyzna. Zaraz za nim pojawiło się dwóch kolejnych. Odziani w grube skórzane ubrania, dzierżyli w dłoniach pejcze oraz żelazne buławy. Podeszli do drewnianej bramy, po czym nadzorca wyciągnął pęk kluczy i otworzył ją na oścież.
- Wyłazić gnoje! Do roboty, chyba, że chcecie po skórze oberwać! - wykrzyczał nadzorca. Dwaj pozostali weszli do środka i poczęli wyrzucać co oporniejszych Kha - Jihre na zewnątrz. Młody złodziej wstał i wyszedł z celi.
- W szeregu się ustawić patałachy! - Niewolnicy powoli ustawili się w szeregu. - W prawo zwrot i na przód do Arnei.
Szli gęsiego jeden za drugim, ze strażnikami z przodu i z tyłu grupy. Ziąb stawał się coraz bardziej odczuwalny, kilku z nich poczęło trzeć dłońmi o ręce, by wytworzyć choć odrobinę ciepła. Korytarz miał się ku końcowi, zaś jego wylot ukazywał widok na wielką podziemną jamę, w której pełno było drewnianych platform i drabin.
Młodzieniec rozejrzał się po twarzach zgromadzonych tu istot. Wielu było niewolników Argorian oraz Kha - Jihre, którzy pracowali przy wykuwaniu czegoś ze skał jaskini. Inni z kolej nurkowali w niedużym podwodnym jeziorze, które nikło wśród odległych skał.

- Na co się gapisz! - usłyszał nadchodzący z tyłu głos jednego z nadzorców. Mimowolnie odwrócił wzrok i udał się dalej za pochodem. Strazników było tu wielu, każdy odziany w grube skórzane odzienie, co niektórzy zaś posiadali stalowe napierśniki. Spoglądali na przybyły pochód z rozradowaniem, wiedzieli iż im więcej będzie niewolników, tym szybciej Arnei zdobywać będzie zyski, dzięki którym i oni zostaną sowicie opłaceni. Weszli na jedną z platform, na której stało kilku nadzorców oraz odziana w ekstrawaganckie szaty elfka. Jej oblicze było surowe, zaś w oczach dostrzec można było wielką wiedzę oraz moc. Przyjrzała się nowej grupie, po czym wskazała na jedną z odległych skał.
- Zaprowadźcie część z nich do tamtej skały. Dajcie kilofy i niech wydobywają ten przeklęty ebon, zaś kilku odprowadźcie do Hulgrutha. Będą robić za nowych dostarczycieli. – Strażnicy uśmiechnęli się na słowo dostarczyciele. Owe określenie nadawane było tym niewolnikom, w których trzewiach transportowano księżycowy cukier. Zbadali ich wzrokiem, po czym zaczęli wybierać z pośród nich kilku tych, których stan zdrowotny był najlepszy. Szczęście uśmiechnęła się do młodego Dar - Rishe, nie został wybrany, lecz za to musiał powędrować z resztą Kha - Jihre ku surowej skalnej ścianie.

Praca była ciężka. Wykuwali duże grudy skały, które z kolei rozdrabniali na jak najmniejsze odłamki, szukając w nich ebonu. Był coraz bardziej zmęczony, zaś końca pracy nie było widać. Rozejrzał się za strażnikami, kilku stało nieopodal, podszedł do jednego z pozostałych Kha - Jihre. Chciał z nim porozmawiać, lecz ten zbył go milczeniem. Gdy zastanawiał się, dlaczego ten nie chciał z nim rozmawiać, poczuł intensywnie piekący ból na plecak.
- Nie obijać się! - wykrzyknął jeden z nadzorców, trzymając w dłoni bat. Złodziej wstał i odszedł od współwięźnia do swej grudy. Kopali tak przez wiele godzin, gdy wreszcie ktoś krzyknął z jednej z platform.
- Przerwa!
Niewolnicy przestali pracować i siadali na czym to tylko było możliwe. Czekali aż wreszcie na platformy wyszły grupy strażników, którzy zrzucali niewolnikom kawały mięsiwa oraz różnego rodzaju jadalne bulwy.
Choć tyle dobrego - przeszło przez myśl złodzieja, gdy kawał mięsa upadł nieopodal go. Wstał i chciał go wziąć, gdy nagle ktoś go uderzył w głowę. Młodzian upadł i obejrzał się za siebie. Ten sam Kha - Jihre, z którym chciał wcześniej rozmawiać skradł mu z sprzed nosa mięsiwo i szybko odszedł w swym kierunku. Usłyszał krzyki, obejrzał się, dostrzegł, iż część jego rodaków walczy niczym dzikie bestie, by móc zjeść coś bardziej sycącego. Wtem zauważył niedużą bulwę, która leżała za kamykiem, szybko podbiegł do niej i zabrał ją, po czym udał się do swego miejsca. Bulwa była twarda, lecz dzięki ostrym zębom był w stanie przegryźć się przez jej grubą skórkę. Miąższ był suchy i miał konsystencje papki, przez co nie należał do najsmaczniejszych posiłków, miał jednak jedną zaletę, sycił, i to bardzo. Znów krzyk, niewolnicy wstają i zbijają się w grupki, nadzorcy schodzą i układają ich w szeregi, po czym wszyscy udają się z powrotem do cel.



strony: [1] [2] [3]
komentarz[37] |

Komentarze do "Błędny Cykl"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda

aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta


   Top 10
   Kody do Morro...
   Zbroje
   Trenerzy
   Kody do Obliv...
   Zadania wątku...
   Niezbędnik ło...
   Deadryczne ru...
   Zadania w Gil...
   Zadania w Gil...
   Miasta

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.046014 sek. pg: