..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Ogólne

   » Rozgrywka

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Mroczne Bractwo, cz. 1



Mężczyzna siedział pochylony nad biurkiem, czytając książkę. Kiedy słońce zaczęło już zachodzić, rzucając ciepłe, pomarańczowe promienie, wyciągnął z pobliskiej szafki małą lampkę. Gdy powiesił ją na ścianie, zza drzwi dobiegło go szuranie butów. Po chwili rozległo się delikatne pukanie. Do pomieszczenia wszedł człowiek o siwych włosach, lecz wciąż potężnej budowie.
- Mistrzu Oaklon?
- Kamidenie, przyszedł list od twojego brata - mówiąc, wyciągnął w stronę siedzącego rękę z zapieczętowaną wiadomością.
Na twarzy ucznia pojawiła się radość. Tak dawno nie miał żadnych wieści od Nama. Jednak z każdym słowem listu twarz mężczyzny stawała się bledsza. Zaniepokojony Oaklon zbliżył się do ucznia, starając się odgadnąć uczucia podopiecznego. Ten zaczął czytać szeptem, że jego brat, którego wychował, dołączył do Mrocznego Bractwa.
- To nie możliwe... - powiedział, wstając.
- Usiądź spokojnie. Na wszystko znajdzie się jakaś rada - próbował pocieszyć ucznia Oaklon. Wziął z jego ręki list i zaczął czytać. Jego palce zacisnęły się silniej na papierze. Kiedy skończył, zwrócił się do ucznia, patrzącego na niego z oczekiwaniem.
- Pojedź do brata, porozmawiaj z nim. Jeszcze może nie być za późno, aby przekonać go do pozostania w domu.
Twarz Kamidena powoli przybierała zwykłą barwę, gdy do jego umysłu napływała nadzieja. Zadowolony z rezultatu Oaklon kontynuował - Musisz być silny. Jeżeli podjął już decyzję, nie łatwo będzie odmienić jego postanowienie. Bądź jednak wyrozumiały. Tylko czując w tobie obrońcę i podporę, może cię posłuchać. - Po tych słowach nastąpiła chwila ciszy, mącona jedynie przez dobiegający z ulicy odgłos kroków strażnika.
-Jeżeli chcesz dotrzeć do niego na czas, nie powinieneś tu siedzieć. List został wysłany parę dni temu - dodał Oaklon i pozostawił ucznia samego w pokoju.

Kamiden rozejrzał się gorączkowo po pomieszczeniu. Obok starannie zaścielonego łóżka stała ciężka szafa. Mężczyźnie nigdy nie udało się zgromadzić tylu przedmiotów, aby wyglądała na chociażby w połowie zapełnioną. Obecnie leżały w niej tylko dwie koszule i spodnie. Pośpiesznie schował je do plecaka. Następnie klękną obok ozdobnej skrzyni. Zawierała ona jego największe skarby -s tworzony przez jego mistrza miecz i zbroję. Długo się jej przyglądał nim postanowił założyć ją na siebie. „Nie zrobię przecież wrażenia na bracie, bez odpowiedniego stroju.”, pomyślał. Obrzucił pokój jeszcze jednym szybkim spojrzeniem i wyszedł.
Chwilę później drzwi otworzyły się ponownie. Szybkim krokiem Kamiden dotarł do łóżka, odsunął je. Klękając, zaczął podnosić za specjalny uchwyt jedną z desek. Pod nią znajdował się mały woreczek, wypełniony monetami.
-Mam nadzieję, że to wystarczy - mruknął do siebie, zamykając skrytkę.

Oaklon czekał na niego na dole. Uśmiechnął się widząc swojego ucznia, idącego schodami w wypolerowanej zbroi.
- Powodzenia, Kamidenie - powiedział i poklepał wychodzącego po ramieniu.

Nigdy nie lubił podróżować za pomocą magii. Pierwsze chwile na miejscu poświęcał na sprawdzenie, czy jego ręce i nogi przybyły tam gdzie on.
- Witamy w Vivek, panie - powiedziała Flacassia, jedna z magów, uśmiechając się rozbawiona zaniepokojeniem nowo przybyłego.
Dalej jeszcze odrobinę niespokojny, zdawał się nie zauważać kobiety. Niezrażona kontynuowała swoją przemowę.
-Spodziewam się, że nie należy pan, do żadnej gildii, ani nie jest najemnikiem. Oni są przyzwyczajeni do podróżowania. Jednak skąd u kogoś niezajmującego się wojaczką taka zbroja i po co do Vivek przybywa nie walczący Redgard? Nie jesteś kupcem, prawda? - krótka przerwa, sugerowała chęć usłyszenia odpowiedzi, lecz kolejne słowa zostały wypowiedziane szybko, nie dając Kamidenowi nawet najmniejszych szans na otwarcie ust. - Oczywiście, to nie moja sprawa. Ale wyglądasz na kogoś, kto mógłby zainteresować wiele osób w tym mieście. Młody, dobrze zbudowany... - przerwał jej hałas dochodzący z pobliskiego pokoju.



strony: [1] [2] [3]
komentarz[26] |

Komentarze do "Mroczne Bractwo, cz. 1"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda

aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta


   Top 10
   Kody do Morro...
   Zbroje
   Trenerzy
   Kody do Obliv...
   Zadania wątku...
   Niezbędnik ło...
   Deadryczne ru...
   Zadania w Gil...
   Zadania w Gil...
   Miasta

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.042896 sek. pg: